Dziś jest czwartek 2 maja 2024 r.


Strona główna

Nowości

O mnie

Galeria zdjęć

Okiem kamery

Księga gości

Strona Anetki

Strona Kamilki

Strona Rodziców
 

O MNIE CZ. 1

Po raz pierwszy piszę do Was. Nazywam się Maciuś Pukiewicz. Urodziłem się w barbórkowy piątek o godz. 7.50. Na dworze nie było jeszcze ani jednego płatka śniegu mimo, iż wybrałem sobie na narodziny termin iście zimowy. Wszyscy oczekiwali, że urodzę się w niedzielę po godz. 10.00, by uczynić zadość tradycji rodzinnej. Ale ja od początku zaznaczam swoją odmienność - wszak jestem pierwszym małym mężczyzną w moim rodzinnym domu. Ważyłem 3.840 g i mierzyłem 56 cm.

Moja Mama miała najspokojniejsze dziecko na sali, które cały czas sobie smacznie spało i nie chciało nawet obudzić się na karmienie. Czego chcieć więcej! Ale ona wcale nie była z tego powodu zadowolona, bo budziła mnie co chwila zamiast sobie odpoczywać :( Jak trudno jest zrozumieć kobiety!

W domu pojawiłem się w niedzielny wieczór, gdzie przywitali mnie liczni goście z racji Mikołajek. Najbardziej zainteresowałem się dwoma mniejszymi istotami, które z zaciekawieniem mi się przyglądały. Były to moje starsze siostry: Kamilka i Anetka. Zaczęły też od razu dotykać mnie, łaskotać w nóżki i w ogóle poczułem się strasznie napastowany :) Na szczęście Mama szybko ukróciła ten proceder :)

Dostałem swoje własne łóżeczko i pościel w żółtym kolorze. Na razie mieszkam gościnnie u Rodziców, bo oni zachowują się o wiele ciszej niż moje Siostry. Przez pierwszy tydzień pobytu spałem jak suseł. Wszyscy byliby zadowoleni z posiadania tak spokojnego noworodka, ale nie moja Mama, która z zegarkiem w ręku czyniła zabiegi budzenia i karmienia mnie na siłę. Oprócz tego nie podobało mi się, że wszyscy patrzyli się na mnie i mówili, że jestem żółty. Może myśleli, że ja jestem jakiś Azjata, czy co?

Wreszcie po tygodniu wróciłem tam, skąd przyjechałem, a mianowicie do szpitala z powodu tego żółtego odcienia skóry. I tak tydzień spędziłem jedynie z Mamą. Mimo zimy mogłem zażywać kapieli słonecznych, a raczej lampowych. Miałem nawet specjalne okulary!

Kiedy już okazało się, że zeszła ze mnie "żółtość", wypisali nas do domu. I znów wrócił ten domowy hałas, ciągłe podglądanie mnie w łóżeczku i głaskanie. Ale wiecie co, lubię to mimo, że jestem spokojnym facetem.

Na prośbę mojej Mamy zacząłem trochę więcej jeść i okazało się, że jestem już sporym bobasem, bo w Wigilię ważyłem 4.125 g.

Niestety, ze stołu wigilijnego nic nie dostałem do skosztowania, ale za rok "odbiję" sobie z nawiązką. Moje Siostry zachwycały się jakimś Mikołajem i prezentami, a mi na razie potrzeba spokojnego snu i mleczka Mamusi. Jestem naprawdę mało wymagający.

Sylwestra spędziłem również śpiąc leniwie jak każdego dnia i nie słyszałem żadnych odgłosów fajerwerków. Nawet nie wiem, co to Nowy Rok...

Będę już kończył, bo chce mi się spać. Pozdrawiam Was serdecznie i do następnego napisania!

2 stycznia 2010 r.

© 2009-2024 -- T. Pukiewicz
Utworzono: 9.12.2009    Zaktualizowano: 18.07.2023